wtorek 23 Kwi 2024
  • default style
  • red style
  • blue style
  • Increase font size
  • Default font size
  • Decrease font size
  • Narrow screen resolution
  • Wide screen resolution
  • Wide screen resolution

Msza św. o pokój serca i za nieuleczalnie chorych za wstawiennictwem świętych Karmelu.
3. środa miesiąca, godz. 18:00 Zapraszamy!
Sanktuarium św. Józefa oo. Karmelitów, Wzgórze św. Wojciecha w Poznaniu

Uśmiechnięta Malwina

Pewnego dnia jeden z członków personelu szpitala, który właśnie odwiedziłem, powiedział mi: „Martial, mamy tutaj babunię z amputowaną nogą. Jest bardzo zmęczona życiem... i cudowna. Nazywa się Malwina. Może mógłbyś ją odwiedzić...”.

 

Mimo, że nie znałem tej kobiety, to jednak w chwili, kiedy pukałem do drzwi jej pokoju, miałem przeczucie, że nie była osobą ochrzczoną. Mimo, że raczej nie mam w zwyczaju pytać się pacjentów, czy są ochrzczeni, czy też nie, wchodząc do jej pokoju, czułem, że powinienem ją o to zagadnąć. Po początkowym przywitaniu i krótkiej wymianie zdań, nieco żartobliwie, aby jej nie dotknąć, powiedziałem: „Och! Pani Malwino, nie jesteś ochrzczona!” Malwina wręcz podskoczyła na swoim łóżku i odparła: „Jak możesz to wiedzieć? Nikt w moim otoczeniu tego nie wie”. Powiedziałem jej, że z pewnością natchnął mnie sam Jezus, który przeze mnie skierował do niej przesłanie miłości! Zapytałem ją:

„Czy możesz mi powiedzieć, dlaczego nie zostałaś ochrzczona?”

„To proste. W mojej rodzinie nikt nigdy nie był ochrzczony... Zapewniam cię jednak, że w Boga wierzę i nie mam nic przeciw Kościołowi. Nawet w czasie drugiej wojny światowej ukrywałam uciekających przed Niemcami księży. Przechowywali u mnie paramenty liturgiczne do odprawiania mszy św.”

Odpowiedziałam jej z głębi serca: „Malwino, wierz mi, że być może twoja rodzina lub sąsiedzi zapomnieli już, co zrobiłaś, ale nasz Ojciec w niebie nigdy nie zapomni tego, co uczyniłaś dla jego kapłanów!... Chcę ci też powiedzieć, że nie pozwoli, byś opuściła tę ziemię bez otrzymania łask, których pragnie tobie udzielić... Czy zgodzisz się, abym powiedział ci kilka słów na temat chrztu, abyś mogła lepiej zrozumieć, czym jest ten dar Boży?”

Zgodziła się z radością. Uściskałem ją i pobłogosławiłem. A potem zapytałem, czy zgodzi się, bym nakreślił na jej czole krzyż, co będzie równoznaczne z oficjalnym przyjęciem jej do Kościoła, zanim nastąpi chrzest... Na to również zareagowała entuzjastycznie. Gdy tylko nakreśliłem na jej czole znak krzyża, od razu poczułem wielką radość w sercu. Byłem przepełniony pokojem. Byłem pewny, że także Jezus i Maryja przyłączyli się do mnie ze swoją radością. Pomyślałem wtedy o radości Elżbiety w dniu Nawiedzenia jej przez Maryję.

Chrzest Malwiny

Około drugiej po południu, trochę zmęczony, chciałem uciąć sobie krótką drzemkę. Nie było mi to jednak dane, bo gdy tylko przysnąłem, zadzwonił telefon. Dzwoniła Małgorzata, sekretarka pracująca w szpitalu, w którym przebywała Malwina. Cała we łzach oznajmiła: „To już koniec. Malwina jest w głębokiej śpiączce. To ostatnie chwile jej życia. Proszę byś się za nią pomodlił. Niech modlą też się za nią inne osoby we wspólnocie, ponieważ nie jest ochrzczona!” Upewniłem ją o naszych modlitwach i stanowczo poprosiłem, by zaraz poszła ochrzcić Malwinę!” Zaskoczona odparła mi, że nie może tego zrobić. „Nie tylko, że możesz, ale masz obowiązek to uczynić, ponieważ Malwina umiera”, odparłem. Ponieważ jednak Małgorzata wydawała się zbyt przejęta, zasugerowałem jej, by poprosiła o pomoc Rachelę, praktykującą pielęgniarkę.

„We dwoje będziecie znacznie mocniejsze, a Rachela będzie świadkiem chrztu. Ale zanim ją ochrzcicie, odwiedźcie wpierw Mariannę, pacjentkę tego szpitala, poświęconą Niewidzialnemu Klasztorowi Jana Pawła II. Poproście ją, by ofiarowała swoje cierpienie Bogu Ojcu, przez ręce Maryi w jedności z Jezusem w tej właśnie intencji. Stanie się ona w ten sposób jakby małym kluczykiem, który otworzy serce Malwiny na łaskę chrztu”.

Po dokonaniu chrztu Małgorzata zadzwoniła do mnie ponownie, niezwykle wzruszona: „Martial, to niewiarygodne! Pod koniec chrztu, kiedy powiedziałam Amen, Malwina wciąż przecież bez świadomości, nabrała głęboko powietrza, by wydać z siebie głębokie tchnienie! Miałyśmy wrażenie, jakby jakiś wielki ciężar zdjęto jej z barków”.

Małgorzata miała rację, bowiem łaska chrztu zdjęła z Malwiny ciężar grzechu pierworodnego i grzechów osobistych.

Gdy po godzinie obie panie zajrzały do pokoju Malwiny, zobaczyły ją w pełni świadomą, a na dodatek głodną! Cudowne uzdrowienie było konsekwencją chrztu, a stało się to w dzień poświęcenia się Niewidzialnemu Klasztorowi Filipa i Marty, także mocno cierpiących osób.

Wkrótce przyszedłem do Malwiny, by dopełnić obrzędu chrztu św. przez namaszczenie krzyżmem. Minęły dwa lata od tego czasu. Malwina nie potrzebuje już pomocy w oddychaniu ani oczyszczania krwi! To wielka radość widzieć ją zawsze pogodną i uśmiechniętą.

Malwina kontynuuje swoją duchową drogę. 28 grudnia przyjęła pierwszą komunię św. w obecności mojej mamy wspierającej ją modlitwą, a 20 czerwca 2008 roku została bierzmowana i zarazem poświęciła się oficjalnie Niewidzialnemu Klasztorowi Jana Pawła II podczas mszy św. sprawowanej w swoim szpitalnym pokoju przez o. Juliana Ilwickiego, kapelana klasztoru niewidzialnego w obecności świadków: Jean Loup i Nelly Dherse, Gigi Alias, Anais Codou, Gabrieli Ristorto i pani psycholog. Malwina otrzymała wiele łask: mimo, ze najbliżsi nie wspierali jej na drodze wiary, ona sama poprzez wolny wybór swojego umysłu wkroczyła na tę drogę i posuwa się na niej w zawrotnym tempie.

Wkrótce po poświęceniu, Malwina oznajmiła mi z dumą, że będzie moją laską pielgrzyma, co ma swój aspekt humorystyczny, zważywszy na to, ze ma ona amputowaną nogę! Cieszę się, że wspiera mnie w ten sposób. Prawdę mówiąc wspieramy się nawzajem. Każdego wieczoru, około północy odwiedzam swoje oratorium i po dłuższej adoracji, błogosławię wszystkich członków Klasztoru Najświętszym Sakramentem, aby Pan podtrzymał tych cichych męczenników naszych czasów.