Od Michała świadectwo - na Nowy 2012 Rok
Tak szczerze mówiąc, to trudno powiedzieć, czy jestem katolikiem i chrześcijaninem. Będąc w szkole średniej zacząłem czytać Pismo Święte (w całości, Stary i Nowy Testament) tylko dlatego, że czytała je koleżanka, w której byłem zakochany. Przeczytałem całość chyba w sumie ze dwa razy, bo przebywając w jednym z krajów Ameryki Łacińskiej i poniekąd w ramach nauki hiszpańskiego czytałem jeszcze Biblia Latinoamericana. Tam też poprosiłem i otrzymałem chrzest i byłem nawet gorliwym katolikiem, przynajmniej z punktu widzenia pozorów zewnętrznych. Przez wiele lat uczestniczyłem we Mszy, przyjmowałem Sakramenty, odmawiałem Różaniec. Bardzo to lubiłem, ale do dziś nie umiem powiedzieć, czy robiłem to szczerze z miłości do Boga, czy dlatego, żeby spędzać więcej czasu z moimi uczniami (byłem nauczycielem w szkole katolickiej), a potem po prostu z przyzwyczajenia.
Potem obraziłem się na Pana Boga, gdyż nie mam rodziny i nie jestem szczęśliwy, przez kilka lat nawet nie chodziłem na Msze. Potem, jak moja Ciocia ciężko zachorowała to zacząłem chodzić na coniedzielne msze, ale bez przyjmowania sakramentów - i tak jest do dziś. Ciocia ma się w miarę dobrze, ale już się nie spotykamy ze względu na różnice poglądów i to, że zostałem obrażony przez jej córkę, ale ponieważ Ciocia jest pod dobrą opieką (której ode mnie nigdy by nie miała), w tym również dzięki wspomnianej córce, nie mam wyrzutów sumienia. Na Msze chodzę, ale dlaczego? Z przyzwyczajenia, może z jakichś resztek wiary, a może dlatego, że niekiedy na Msze o tej samej porze przychodzi pewna młoda kobieta, która mi się podoba (zewnętrznie) chociaż nie jest tak do końca moim ideałem. Czyli chodzę na Mszę dla kobiety, której nie znam i która mi się tylko częściowo podoba? Kompletnie bez sensu i głupie, ale naprawdę nie mam poczucia, że obrażam Najwyższego. ON zna moje serce i wie jak jest. Rozumiem, że mogą się obrazić niektórzy czytający te słowa i dlatego z góry proszę o wybaczenie.
O ile sporo lat temu czytałem Pismo Święte i modliłem się (Różaniec, różne Litanie, lubię też Modlitwę do Miłosierdzia Bożego Świętej Faustyny), to obecnie moja modlitwa sprowadza się do luźnego monologu skierowanego do Boga i czasem Jana Pawła II. Chodzę na Msze, ale Sakramentów nie przyjmuję, ponieważ popełniam pewne uczynki, które w myśl Katechizmu są grzechem, a ja ich za grzech nie uważam. Własne Sumienie, jako głos Boga w Sercu jest raczej nadrzędne nad Katechizmem, ale mimo wszystko podchodzenie do Sakramentów byłoby niewłaściwe. Cała sytuacja jest dziwna i wewnętrznie, gdyż popełnianie wspomnianych uczynków moim zdaniem nie jest grzechem, więc nie jest konieczne wyznawanie ich na Spowiedzi, jednocześnie jednak zatajenie ich w czasie Spowiedzi już byłoby grzechem, gdyż jednak są uznane ogólnie i w Katechizmie jako grzech. Jestem głęboko przekonany, że Sakramenty są dla ludzi, aby napełnić ich Łaską i dać silę do prowadzenia dobrego życia, niemniej jednak Najwyższy może udzielać swojej Łaski i poza sakramentami. Mam nawet wrażenie, że obecnie żyję godniej, gdyż kiedyś się z tego spowiadałem, chociaż tak naprawdę nie uważałem tego za grzech, więc nie mogłem szczerze pragnąć poprawy. Teraz jestem znacznie bardziej w zgodzie z własnym sumieniem, chociaż Sakramentów mi trochę brakuje.
Złość do Najwyższego mi częściowo przeszła. Nadal nie jestem szczęśliwy i nie mam rodziny, ze zdrowiem też jest nieźle ale mogłoby być dużo lepiej, więc pewne pretensje do Boga mam nadal. Niemniej jednak zdaję sobie sprawę, że jest mnóstwo ludzi, którzy mają się znacznie gorzej ode mnie. Nie oznacza to, że pocieszam się cudzymi nieszczęściami. Chodzi raczej o to, że chociaż nie spodziewam się zaznać w życiu szczęścia, to wiem, że gdybym go zaznał (bo dla Boga wszystko jest możliwe) to byłoby to po prostu niesprawiedliwe i niemiłosierne w stosunku do mnóstwa innych ludzi, którzy potrzebują Bożej Łaski w znacznie większym stopniu niż ja. Dzieci, które nie mają rodziców i śpią na ulicy, żyją w rodzinach patologicznych, urodziły się z ciężkimi wadami wrodzonymi lub są nieuleczalnie. Ludzie, którzy są z różnych powodów bardzo nieszczęśliwi, na przykład rodzice wspomnianych wcześniej dzieci, ale nie tylko. Śmiem twierdzić, że również ludzie, którzy może i na pozór są bogaci, szczęśliwi i zdrowi również powinni otrzymać wszelkie Łaski przede mną, jeśli są na przykład zbrodniarzami - mam na myśli Łaski Nawrócenia i Zadośćuczynienia za wszelkie zło, którego się dopuścili.
Nie chcę wchodzić w politykę, ale dzisiaj, patrząc na to co się dzieje w Polsce z Kościołem Katolickim (znaczącą częścią Duchownych i Wiernych), nie poprosiłbym już o Chrzest. Poprosiłem o niego kiedyś dlatego, że Wiara Katolicka była i jest najbliższa mojemu Sercu, a była najbliższa głównie dzięki Soborowi Watykańskiemu II ("Nostra aetate") i Janowi Pawłowi II, dzięki temu, że Kościół Katolicki uznał, że Prawda może być również w innych religiach, a nawet, że w pewnym sensie do Kościoła należą i mogą być Zbawieni nawet Ci, którzy oficjalnie nie wyznają żadnej religii, ale mają dobrą wolę i dążą do Prawdy całym swoim sercem (to o kręgach przynależności do Kościoła, chyba w "Ecclesiam suam" Pawła VI).
I wreszcie coś bardziej bezpośrednio związanego z Janem Pawłem II. Od dawna sądziłem, że jeśli Świętość istnieje, to właśnie on jest Święty. Nie dlatego abym uważał, ze we wszystkim miał rację albo że nigdy nie popełnił żadnego grzechu. Raczej dzięki temu co głosił, a zwłaszcza dzięki Świadectwu ostatnich lat życia, kiedy już był chory, niesprawny i mimo to "niósł swój Krzyż", a także dlatego, że nigdy nikogo nie potępił, a dla wszystkich miał dobre słowo, nawet dla zbrodniarzy. Potępiał zbrodnie, ale nie zbrodniarzy. Krótko po jego śmierci dużo się do niego modliłem (a raczej do Boga za jego pośrednictwem) i wkrótce dostałem dodatkową pracę, która mnie bardzo podbudowała zarówno psychicznie, jak i finansowo. Można powiedzieć, też, że ostatnią Wigilię spędziłem z Janem Pawłem II.
List do Stefana Krzysztowskiego, ul. Złota 7, 43-418 Pogwizdów
Panie Stefanie – Bracie w Chrystusie
i członku Niewidzialnego Klasztoru Jana Pawła II!
Dzięki za list i wszelkie przedstawione sprawy. Już prawie rok, jak Tobie przesłałem pewne uwagi dotyczące NK JP II. Faktycznie, o. Wojciech Ciak, karmelita bosy z Poznania ma bardzo dużo pracy i nie radzi sobie ze wszystkim, a powinien delegować pomocników do takich spraw jak prowadzenie korespondencji czy też załatwianie innych formalności, byś nie musiał czekać ponad miesiąc na odpowiedź.
Co do przynależności do NK JP II oraz załatwiania spraw formalnych, sprawa jest raczej prosta. Wystarczy, byście się zwrócili do Waszego ks. Proboszcza, a ten może bez żadnych specjalnych trudności powołać w swojej parafii do istnienia NK JP II. Istotne, by były osoby, które chcą się związać duchowo ze stanem ducha i umysłu, jakim jest NK JP II. Sam fakt odmówienia modlitwy ofiarowania jest aktem przystąpienia do NK JP II. Ks. Proboszcz może uczynić oficjalnym takie wstąpienie do NK JP II podczas mszy św., na której przyszli członkowie składają akt ofiarowania, np. po Komunii św. czy przed ofiarowaniem, by jakoś liturgicznie umieścić Wasze wstąpienie i życie w NK JP II.
.
Potem możecie podjąć różne zobowiązania, ale na miarę Waszych możliwości. Ci, którzy są w stanie, starają się codziennie ponawiać modlitwę ofiarowania NK JP II, ci którzy zajmują się odwiedzaniem chorych też mają swoją modlitwę. Bardzo dobre jest poznawanie nauki JP II, czytanie encyklik, jego słów do różnych osób, zwłaszcza chorych, dzielenie się w grupach i modlitwa np. różańcowa. Bardzo ważna jest też adoracja Najśw. Sakramentu, która podtrzymuje duchowość eucharystyczną NK JP II, bo ofiarujemy nasze życie z Chrystusem Eucharystycznym Bogu Ojcu za rodziny i świat.
Co do legitymacji członka NK JP II, możecie o takowe poprosić właśnie o. Wojciecha Ciaka – niech Wam je dostarczy, a Wasz ksiądz Proboszcz wpisze do nich Wasze uczestnictwo. Przesyłam jedną kartkę, na której odbiłem dwie legitymacje, możecie powielić na ksero i będziecie mieli już gotowe, gdyby Ci z Poznania znowu zwlekali. Można użyć papieru trochę mocniejszego. Podpis członka oraz podpis proboszcza i data przytępienia do NK JP II. Co do składek, możecie mieć własnego przewodniczącego, zastępcę, skarbnika, a wtedy będziecie funkcjonowali w ramach szeroko pojętego NK JP II. Daję Wam na to wszelkie pełnomocnictwo za wiedzą Waszego ks. Proboszcza.
Co do szerzenia idei NK JP II, jak najbardziej możecie przedstawić w Kurii Biskupiej Wasze dążenia, pragnienia i apostolstwo. Niezależnie od działalności w ramach stowarzyszenia, możecie takowe założyć jako Prywatne Stowarzyszenie Wiernych, albo nawet i świeckie, by Wasza działalność była faktycznie uznana prawnie. Możecie też być grupą nieformalną NK JP II. To już według miejscowych potrzeb i możliwości.
Serdeczności w Panu Jezusie i Maryi prowadzącej cały NK JP II! Pamiętam w modlitwach za wstawiennictwem błogosławionego JP II, o. Julian Ilwicki