Święty Ojciec Rafał Kalinowski OCD: Świat wszystkiego może mnie pozbawić, ale zostanie zawsze jedna kryjówka dla niego niedostępna: modlitwa - w niej można streścić przeszłość, teraźniejszość i przyszłość w postaci nadziei.
Codzienna modlitwa. o. Wilfrid Stinissen, karmelita bosy. Zmarł w opinii świętości 30.11.2013 r. w klasztorze Norraby w Szwecji; fragmenty książki Ukryci w miłości, WKB 2016.
Niedziela
Możesz też powtarzać w duchu święte słowa. Wiemy, że Jezus modlił się w ten sposób w Ogrodzie Oliwnym, „wypowiadając te same słowa” (Mt 26, 44; Mk 14, 39). Autor Obłoku niewiedzy radzi, by powtarzać jedno i to samo zdanie. Na przykład: „Ojcze, w imię Jezusa, daj mi twojego Ducha” (modlitwa bł. Piotra Favre’a, towarzysza św. Ignacego z Loyoli). Można powtarzać też samo imię Jezus w rytmie swojego oddechu, albo posłużyć się całą modlitwą Jezusową znaną z Opowieści pielgrzyma: „Panie Jezu Chryste, Synu Boży, zmiłuj się nade mną, grzesznikiem”. Franz Jalics SJ w swojej książce pt. Rekolekcje kontemplatywne radzi wypowiadać w duchu „Jezus” podczas wdechu i „Chrystus” podczas wydechu oraz by jednocześnie uświadomić sobie krążenie krwi w dłoniach. Odczucie życiodajnego krążenia w rękach przynosi nieoceniony skutek odprężenia i skoncentrowania. Rzecz jasna, takie „święte powtarzanie” nie jest niezawodnym lekarstwem na rozproszenia. Kiedy jednak zorientujesz się, że twoje myśli znów gdzieś uciekają, szybko wróć do powtarzania świętych słów albo imienia Jezus. Modlitwa jest konkretnym działaniem. Autor Obłoku niewiedzy nazywa ją wręcz „pracą”. Praca ta jest jednak na tyle prosta, że nie odbiera nam możliwości jednoczesnego odpoczynku – przeciwnie: wprowadza człowieka w odpoczynek o wiele głębszy.
Poniedziałek
Nie przywiązuj się do jednego sposobu, jednej techniki czy metody modlitwy. Nasza święta Matka Teresa zwracała uwagę na to, że dusza swobodnie przechadza się po różnych komnatach twierdzy wewnętrznej. Nie dziw się więc, że twoja modlitwa raz będzie kontemplatywna, a innym razem bardziej czynna. Jeśli zaczniesz narzucać sobie ograniczenia, ograniczysz też działanie Ducha Świętego. W Karmelu nie wierzymy w istnienie jakichś wyjątkowych technik, które byłyby swego rodzaju panaceum. Zasadąw Karmelu jest sequi flantem Spiritum, to znaczy podążanie za Duchem Świętym, który tchnie, kędy chce. Nie krępujmy Jego pomysłowości i kreatywności. Odkrycie modlitwy Jezusowej jest zapewne wielką łaską, lecz to jeszcze nie znaczy, że mamy oddawać się jej przez całe życie. Modlitwa jest miłością, a miłość jest życiem, to znaczy wolnością, ruchem, rozwojem.
Wtorek
Podczas modlitwy nie ulegaj pokusie rozwiązywania problemów związanych z twoją pracą czy funkcją. W większości przypadków to naprawdę pokusa. „Bóg sam wystarcza” – tym bardziej na modlitwie. Jeśli będziesz wolny i otwarty na Boga, On sam zajmie się twoimi sprawami. Pamiętaj o tym, co Jezus powiedział do naszej świętej Matki Teresy – „że czas już, aby Jego sprawy wzięła za swoje własne, a On będzie miał pieczę o jej” (T VII, 2, 1; por. T VII, 3, 2).
Kończąc godzinę modlitwy, podziękuj Bogu i ofiaruj Mu czas jej poświęcony, tym bardziej, jeśli wydaje ci się, że był trudny i „zmarnowany”. Z ofiarowanej Mu nędzy Bóg ma moc uczynić skarby.
Poprzez długi fragment Żywego płomienia miłości (ŻPM III, 27–66) Jan od Krzyża pomoże ci uniknąć przeszkód sprawiających, że nie masz odwagi wejść na milczącą drogę kontemplacji. Stronice te dadzą ci jasne zrozumienie tego, czym jest modlitwa kontemplacyjna i – co więcej – nauczą cię, jak nią potem żyć.
Środa
Jeśli podczas modlitwy niemal stale atakują cię roztargnienia i cierpisz z powodu oschłości, zacznij od rachunku sumienia. Czy starasz się żyć w Bożej obecności w ciągu dnia? Czy nie jesteś zbyt przywiązany do osób albo rzeczy? Czy Bóg naprawdę jest dla ciebie wszystkim? Jeśli okaże się, że źródło trudności jest w tobie, proś o przebaczenie i zrób to, co masz robić przez całe życie: nawróć się.
Mimo najszczerszych wysiłków często będą cię nękały niepożądane myśli czy obrazy. Nie trać odwagi i gdy tylko zdasz sobie sprawę, że odpływasz, zwróć się natychmiast myślami do Boga. Każdy taki powrót jest aktem miłości, który oznacza, że wybierasz Boga, że cenisz Go bardziej niż własne, nawet interesujące myśli.
Czwartek
Pomyśl o radzie, jakiej udzieliła nam nasza święta Matka Teresa: „Powtarzam więc raz jeszcze tę przestrogę (i nie zaszkodzi powtarzać ją jak najczęściej): kto zaczął przykładać się do modlitwy wewnętrznej, niech się o to nie troszczy ani się smuci, gdy dozna na niej oschłości, niepokoju i roztargnienia myśli. Jeśli pragnie nabyć swobody ducha i nie żyć w ciągłym udręczeniu, niech najpierw nie lęka się krzyża, wówczas przekona się, jak słodko i skutecznie Pan pomaga nieść go” (Ż 11, 17).
U naszego świętego Ojca Jana od Krzyża czytałeś opis drogi od rozmyślania do kontemplacji. Wiesz, że Bóg „wprowadza” cię stopniowo w coraz głębsze obszary duszy, gdzie znaleźć Go możesz już tylko pozazmysłowo. Wywołuje to stan oschłości na poziomie zmysłów, który jednak, jeśli zostanie w pełni zaakceptowany, okaże się stanem pełnym pokoju. Zamiast słodkich uczuć odnajdujesz teraz pokój. Nasza święta Matka Teresa też pisze, że jeśli naprawdę przyjmiemy oschłości, zaprowadzą nas one do pokory i pokoju. „Pan z łaski swojej da wam głębsze ich zrozumienie, abyście z oschłości waszych odnosiły pomnożenie się w pokorze, a nie trwogę i zamieszanie, jak tego pragnie diabeł. I bądźcie pewne tego, że gdzie jest prawdziwa pokora, tam jest Bóg. Chociażby wam nigdy nie użyczył pociech duchowych, da wam za to taki pokój i zgodzenie się z Jego wolą, że większe w nim znajdziecie zadowolenie, niż inni w rozkoszach wewnętrznych” (T III, 1, 9).
Piątek
Oschłość może wprowadzić cię głębiej w istnienie Boga. W stanie oschłości Bóg objawia ci coś ze swojej natury: Bóg jest ciszą, odpocznieniem. Nie objawiając się twoim zmysłom ani rozumowi, ogałaca cię i zubaża, czym upodabnia cię do samego siebie (por. Flp 2, 7–8). Jan od Krzyża pisze: „Dusza musi być całkowicie wyniszczona w swych działaniach naturalnych, swobodna, bierna, spokojna, cicha i pogodna na sposób Boży” (ŻPM III, 34).
Nie myśl sobie, że tym samym doszedłeś już na dobre do modlitwy kontemplacyjnej. To, co dziś tak cudownie „działa”, jutro może okazać się zupełnie niemożliwe. Zawsze będziesz początkujący. Święta Teresa pisze: „nie ma tak wysokiego stanu modlitwy, z którego by nie potrzeba częstokroć wracać znowu do początków” (Ż 13, 15). Możliwe, że będziesz musiał na jakiś krótszy lub dłuższy czas uciec się do bardziej czynnej formy modlitwy.